Forum rodu Nordów

Witam, na naszej stronie.


#1 2012-05-06 14:07:24

 Ghislain Nord

Nestor rodu.

7944252
Zarejestrowany: 2012-05-06
Posty: 16
Punktów :   

Podanie rodowe

Ród Nordziątek
Ród Nord -ów
I Historia

Saga o rodzie Nord

I„Koniec dzieciństwa”

Strażnik wprowadził mężczyznę do niedużej komnaty, a następnie ogłosił:
- Rekrut numer 77 – powiedziawszy to, wyszedł marszowym krokiem.
Wysoki mężczyzna w pelerynie wstał i rzekł do stojącego przed nim chłopca
- Jestem Joachim Blacklight przywódca Harab Serapel
- A co to jest Harab Serapel, chciał zapytać chłopiec lecz padł na ziemie po ciosie jaki zadał mu Kathan Mourdock
- Joachimie powieśmy go od razu zabiliśmy jego rodziców po co go trzymać niech dołączy do nich
- Kathanie złożyłem przysięgę zajmij się nim niech zapomni o dzieciństwie i historii
- Z przyjemnością, Kathan za włosy wyciągnął chłopca do swej komnaty, kiedy się ocknął poczuł ogromny ból
- Posłuchaj gnojku nie wiem jak się nazywałeś od dziś jesteś Ghislain Nord jeżeli mi się sprzeciwisz umrzesz w cierpieniu, a teraz zapamiętaj
Kruk. Ptak jednych wprawiających w trwogę, w innych wzbudzając chorą fascynację. Odwieczny towarzysz starej śmierci, jak i jej nieodłączny zwiastun. Po świecie krąży legenda, iż to właśnie on jest Bramą pomiędzy światem żywych, a tych którzy musieli już odejść. Według niej wraz ze śmiercią każdego z nas przybywa kruk, który wbija swe pazury głęboko w naszą nieśmiertelną duszę i zabiera ją w stronę wielkich Bram. Bywa jednak, że wraz z duszą zabrane zostają ostatnie odczucia zmarłego - a są to najczęściej uczucia rozdzierającej rozpaczy, dojmującego bólu i odwiecznego strachu przed śmiercią. Czasami kruk pozwala duszy powrócić do ciała, by ta mogła naprawić swoje winy, pogodzić się z sumieniem i w spokoju spotkać się ze śmiercią. Z biegiem czasu ta legenda nabierała coraz więcej barw. Nie wiadomo teraz, co jest prawdą, a co wierutnym wymysłem.
- Wciąż nie rozumiem, odpowiedział chłopiec
Potężny cios powalił go na ziemie,
-Nie przerywaj mi !
-Harab Serapel, czyli Kruki Śmierci - Nikt nie wie skąd się wzięli i czego tak naprawdę chcą. Każdy jednak wie, że ich pojawienie oznacza kłopoty. Przybywają tam, gdzie ma polać się krew... Niektórzy uważają, że to właśnie oni sprowadzają te wszystkie tragedie. Zwiastuni Nieszczęścia - to kolejne z ich wielu imion. Swoją nazwę wzięli od Kruków, złowróżbnych ptaków pojawiających się tam, gdzie krew, łzy i zgliszcza... - Jesteś naszym łupem i my Cię wychowamy Ghislain-ie tak jak uważamy zrozumiałeś - Tak Mistrzu - W końcu się rozumiemy...

II- „Początek stromej drogi”

Ghislain czas zacząć oblężenie –rzekł Periven jesteś gotów pamiętaj atakuj, gwałć, zabijaj taka jest twoja rola młody dowódco Harab Serapel
Jak namalować pustkę? Czy można oddać kolorami uczucia, czy można bawiąc się nimi, zaczarować, uwodzić, przyciągać spojrzenia tych, którzy pragną poznać sens? Większą moc ma słowo, dźwięk czy obraz? Pytania bez odpowiedzi, zamknięte wewnątrz duszy jak w kryształowej kuli. Tak bardzo pragną się uwolnić i znaleźć swoje dopełnienie, oszukać los i poznać prawdę. Zapisana emocjami kartka, wypala się i pozostawia po sobie tylko popiół. Tak cudownie byłoby po prostu rozpłynąć się, móc całym istnieniem chłonąć wszystko to, czego nie można zobaczyć ani dotknąć. Niemożliwe. Nie można namalować pustki.
Ghislain został wyrwany ze swego transu ruszyli, biedna wieś nie miała żadnych szans. Salver nowy przywódca Kruków w końcu zapytał jakie są statystyki
-Salverze wszyscy mężczyźni zabici, dzieci porwane będą nam służyć
- Co z kobietami, spytał nerwowo Salver
- Zgwałcone i zabite
-Na pewno?
-Tak panie, odpowiedział nerwowo wspomniał tą kobietę było im cudownie to nie był gwałt raczej zauroczenie prowadzące do łoża, a potem ten jego szept uciekaj pokaże Ci którędy pośpiesz się nikt więcej nie przeżyje

III - Do Methoru!!!


Są takie chwile , gdy człowieka nachodzi natrętna myśl o samobójstwie . Ta myśl wpadła właśnie Ghislainowi do głowy , gdy siedział sobie na ziemi i przyglądał się swemu dogasającemu domostwu . W zasadzie nie wiedział , dlaczego tak rozpacza . To co nazywał domem było zwykłą norą , w której nawet najbrudniejszy szczur nie ośmieliłby się mieszkać . Nie żal mu było też psa , który został w środku . Szczerze mówiąc nie lubił tego kundla ( no może do chwili , gdy go wyciągnął i okazało się , że pieczona psina nie jest wcale taka zła ). Dobytku w środku nie zostawił żadnego , bo tez żadnego dobytku nie miał . Doszedł do wniosku , że tak bardzo przygnębia go to , iż była to siódma "nora" z rzędu , która spłonęła ( ewentualnie : wybuchła , zawaliła się , została zatopiona lub z której został wypędzony ) . Nie miał przy sobie już ani miedziaka . Cały majątek jaki zarobił wydał na kolejne domy. - Taaak . Nie pozostało już nic innego , jak się utopić - powiedział niby do siebie niby do kości psa , którą właśnie obgryzał .
- Nawet o tym nie myśl . Nie mam cię na spisie - powiedział ktoś za nim .
Ghislain był wprawdzie przybity ostatnimi wydarzeniami , ale był zwykłym człowiekiem i jak każdy zwykły człowiek w takiej sytuacji , zerwał się z krzykiem .

- Myślałby kto , że jesteś taki strachliwy - powiedziała zakapturzona postać stojąca teraz przed nim .
- Ty obwiesiu w dziuplę chędożony , ja ci po... - Ghislain przerwał w pół słowa , gdyż dostrzegł w ręce nieznajomego dosyć pokaźnych rozmiarów kosę . Zastanowił się chwilę i coś mu zaczęło świtać - Kto jest wysoki i tak chudy , że czarna szata wisi na nim , jak na strachu na wróble ? Kto kryje swoją , z pewnością ohydną , twarz pod kapturem i trzyma w ręku cholernie ostrą kosę? - zastanawiał się na głos i ciarki przebiegły mu po plecach .
- Jeszcze nie słyszałam , żeby ktoś porównywał Śmierć ze strachem na wróble - zachichotał "przybysz".
Ghislainowi na te słowa , szczęka opadła do samej ziemi . Jednocześnie ciarki , które wcześniej przebiegały mu po plecach , zmieniły się w regularne dreszcze .
- Co się tak trzęsiesz ? Śmierci nie widziałeś ? - spytała Śmierć , po czym zapadła kłopotliwa cisza - No tak . Chyba palnęłam głupstwo . Cofam ostatnie pytanie .
- Czy ja aby na pewno przeżyłem ten pożar ? - spytał człowiek nadal trzęsąc się jak galareta .
- Tak . Nie rozumiem tylko czemu się tak trzęsiesz . Przed chwilą byłeś prawie zdecydowany się utopić , a gdy już się pojawiam to dostajesz rozstroju nerwowego .
- Że co ?
- No trzęsiesz się cały ze strachu i zaczynasz panikować .
- To przez szok . Przynajmniej tak mi się wydaje . W końcu nie codziennie spotyka się Śmierć , gdy się jest jeszcze żywym .
- Jestem tu służbowo , a nie dlatego , że taki mam kaprys - odpowiedziała uprzejmie Śmierć .
- Wiedziałem ! Zaraz umrę ! - krzyknął Ghislain i usiadł ciężko na ziemi .
- Tylko spokojnie . Gdzie ci się tak spieszy - próbowała uspokoić go "ostateczna pocieszycielka”.
- Skoro mam żyć , to po jaką cholerę do mnie przyszłaś ?
- Bo gdybym się nie zjawiła to byś się utopił kretynie , a ja , jak już powiedziałam nie mam cię na dzisiejszym spisie - odwarknęła zirytowana Śmierć . - To Przeznaczenie znowu coś pokpił i zamiast żyć jeszcze w względnym spokoju , przeżyłeś kolejne pożary swych domostw , a to prawie doprowadziło cię do samobójstwa .
- Rozumiem - westchnął człowiek , czując jednocześnie jak kamień spada mu z serca i ląduje z cichym stukotem na ziemi .
- Gówno rozumiesz ! - wrzasnęła na niego Śmierć , aż włosy stanęły mu dęba .
- Moim obowiązkiem jest zabierać ludzi , gdy przychodzi ich pora , a nie ratować ich nic nie warte życie i ... - znów zapanowała kłopotliwa cisza .
- A więc to tak !! Musisz bardzo lubić swoją pracę . Dlaczego nie skosisz wszystkich za jednym zamachem ?! To by dopiero była zabawa ! - tym razem to Ghislain wrzeszczał , pokonując ostatnie bariery strachu .
- Gdybym skosiła wszystkich za jednym zamachem , to sama bym umarła - odrzekła już spokojnie Śmierć .
- Nie żartuj - człowiek prawie się roześmiał - Jak Śmierć może umrzeć ?
- Normalnie , może - padła odpowiedź . - Jeśli nie będzie miał kto umierać , to po prostu przestanę istnieć . Tłumacząc na twoje , normalnie umrę . Pocieszające w takiej sytuacji będzie chyba tylko to , że umrę ostatnia .
- Ale jaja - zauważył inteligentnie Ghislain .
- Ująłeś to w iście poetycki sposób ... prostaku .
- No, no ! Tylko bez takich ! Skończyłem szkołę Harab Serapel z wyróżnieniem .
- Tak, to faktycznie wszystko zmienia .
- Ejże ! Nie kpij ze mnie . Ja ci nie wypominam , że jesteś kupą kości i rozkładającego się mięsa .
- Naprawdę tak o mnie myślisz ? - spytała Śmierć i zdjęła kaptur
- Ugh , ech , och - zdołał wykrztusić Ghislain i szczęka opadła mu do samej ziemi , gdyż miał przed sobą nie jakąś rozkładającą się staruchę , ale kobietę nieziemskiej urody .
- Nieźle, co ?
- Ale ...
- Co ale ? Tylko bogowie wiedzą , że Śmierć jest piękną kobietą .
- I w dodatku skromną - zauważył dochodzący do siebie Ghislain .
- Śmierć musi być skromna .
- Tak, tak . Oczywiście - potrząsnął głową . - Ten kto wymyślił , że jesteś chodzącą kupą nawozu czy też zwykłym szkieletem , był strasznym debilem .
- Raczej debilką.
- Co ??
- To ja stworzyłam sobie taki wizerunek , który jest znany wam , naiwnym ludziom .
- No tak , to wszystko tłumaczy - zadrwił.
- O jejku ! Czy tobie wszystko trzeba tłumaczyć ? - jęknęła Śmierć . - Gdyby wszyscy znali moją prawdziwą twarz , to nikt by się mnie nie bał . Co gorsza wszyscy nieudacznicy , którym nic się w życiu nie wyszło , woleliby umrzeć i zamieszkać w moim królestwie niż męczyć się na ziemskim padole .
- I co z tego ? - spytał Ghislain . - Może wtedy wszystkim żyłoby się lepiej .
- Może - westchnęła Śmierć - Niestety wszystko w tym wszechświecie musi być uporządkowane, nawet zejścia ludzi, bo inaczej rozleci się na kawałki . Dlatego dostaję od "góry" listę na każdy dzień i według niej wykonuję swoją robotę .
- Kto by pomyślał , że u Was też istnieje ta cała ... ta cała ... - próbował sobie przypomnieć to mądre słowo , które mogłoby określić taki stan rzeczy .
- Biurokracja - podpowiedziała Śmierć
- No właśnie . O to słowo mi chodziło .
- Tak to już jest , że wraz z porządkiem przychodzi biurokracja - pokiwała smutno głową Śmierć .
- Rozumiem , że gdybym się utopił , to narobiłbym wam nie lada kłopotu .
- Nie przejmuj się tym . To nie twoja wina . Ten cały mętlik powstał przez tego głupca Przeznaczenie . Nie pierwszy raz wykręca mi taki numer .
- Ładnie . Po prostu pięknie . Przez to , że jakiś kretyn tam na górze , najzwyczajniej sobie coś pomylił , o mało co się nie utopiłem . Cholera jasna ! Teraz to dopiero mam ochotę zrobić sobie krzywdę .
- Tylko spokojnie - zaniepokoiła się "dama ostateczna" .- Nie denerwuj się . Wszystko będzie dobrze .
- Tak oczyw... - nie skończył Ghislain , być może dlatego , że jakaś tam strzała utkwiła mu w klatce piersiowej .
Przez długą chwilę człowiek patrzył na kawałek drewna wystający z jego korpusu , po czym doszedł do wniosku , że coś jest nie w porządku . Nie chodziło bynajmniej o to , że w zasadzie jest martwy , ale o to , że przygląda się sobie leżącemu na ziemi .
- No nie ! Niech tylko dorwę tego bezkształtnego skurczybyka w swoje ręce ! - krzyknęła Śmierć .- Wybacz Ghislainie . To Przeznaczenie znowu coś pokpił .
Ghislain spojrzał na nią , na siebie ( właściwie na swoje martwe ciało ) , znów na nią i w końcu zaczął bezprzykładnie wrzeszczeć . Opanował się dopiero , gdy wykorzystał wszystkie przekleństwa w wszystkich znanych mu językach ( trzeba dodać , że starczyło ich na bity kwadrans ) .
- Rozumiem , że jestem martwy - powiedział już spokojnym głosem .
- Przyjąłeś to bardzo spokojnie .
- Po rozmowie z tobą , człowieka niewiele może już wyprowadzić z równowagi .
- Nie musisz być złośliwy . Właściwie to jeszcze nie umarłeś. Jesteś teraz w stanie przejściowym .
- Jak to ?? Jeśli nie umarłem do dlaczego oglądam leżącego na ziemi faceta , który ma wbitą w klatkę piersiową strzałę i wygląda jak mój brat bliźniak ? - spytał Ghislain , na którym nic już nie mogło wywrzeć większego wrażenia .
- Czy coś czułeś , gdy trafiła cię strzała ? - spytała Śmierć
- To dziwne , ale nie . Właściwie to dopiero po chwili do mnie dotarło , że coś takiego miało miejsce .
- To dlatego , że w momencie , gdy zostałeś trafiony , nie dziabnęłam cię kosą . Gdy dany delikwent zostaje uszkodzony mechanicznie , na tyle poważnie by być gotowym do przejścia na druga stronę , ja muszę dziabnąć go kosą , by przerwać linkę życia łączącą ciało z duchem .
- A jeśli tego nie zrobisz ?
- To nie będę mogła zabrać go ze sobą, a on będzie wegetował przy tym co z niego zostało , w postaci ducha oczywiście .
- Pięknie . Dlatego , że tobie nie chciało się machnąć swoim kozikiem , ja mam tu wegetować przez resztę wieczności ? Co ja ci takiego zrobiłem , że mnie tak potraktowałaś ?
- To nic osobistego . Po prostu nie miałam cię na swojej liście . Gdybym zrobiła to co powinnam w takiej sytuacji zrobić , to miałabym masę papierkowej roboty , a tak wszystko da się jeszcze wyprostować .
- Co przez to rozumiesz ?
- Chyba niezbyt ci się podoba obecna forma egzystencji ?
- Chyba nie . Nawet na pewno .
- Dlatego teraz udam się prosto do Przeznaczenia i pomogę mu znaleźć odpowiednie rozwiązanie .
- Nie prościej byłoby , machnąć tym twoim kozikiem i zabrać mnie ?
- Ty wciąż nic nie rozumiesz . Przecież ci już tłumaczyłam , że gdybym tak zrobiła to przez pół wieczności nie wyszłabym spod różnego rodzaju formularzy . Nie wspomnę , że gęsto musiałabym się tłumaczyć z tego szefom .
- Więc co się ze mną stanie ? - spytał Ghislain .
- Będziesz żyć . To nie ulega wątpliwości .
- Aha .
- Wybacz mi , muszę cię teraz opuścić , żeby przyspieszyć to i owo . - powiedziała Śmierć wsiadając na piękną , czarną niczym noc klacz , która pojawiła się nagle , nie wiadomo skąd .
- Zanim odejdziesz może byś jeszcze mi wytłumaczyła skąd wzięła się ta strzała .
- Ach tak . Wystrzelił ją jeden ze zbójów z zarośli na wprost ciebie .
- To gdzie teraz są ci dowcipnisie ? Nie przypuszczam , żeby strzelili do mnie dla zabawy .
- Nie . Myśleli , że może coś przy tobie znajdą . Nie przejmowałabym się jednak nimi . Idą ze mną .
- Co ? Jakim cudem ? - Ghislain jakoś nie mógł uwierzyć , że ci którzy go w zasadzie zabili , odejdą wcześniej od niego .
- Byli w moim spisie . Według mojej dokumentacji , to ty powinieneś ich zabić . Niestety przez nieudolność znanej ci już , oczywiście ze słyszenia , persony oni dopadli ciebie . Całe szczęście , że Przypadek jest bardziej kompetentny .
- Myślałem , że nie ma czeg... kogoś takiego jak Przypadek .
- To źle myślałeś . Zresztą , nie ważne co myślałeś .
Ważne jest to , że ci dwaj delikwenci poskręcali sobie karki , a ja będę mogła ich zabrać . No ! Teraz już naprawdę muszę się zbierać . Jest strasznie późno , a ja muszę jeszcze załatwić wiele spraw .
- Tak , ale ... - próbował jeszcze o coś zapytać Ghislain, ale Śmierć już gnała na swej klaczy . - I w ten oto sposób zostałem sam . Nie żywy , nie martwy . Poczekam i zobaczę co będzie dalej . Najwyżej będę czekał bardzo długo ( oczywiście znajdą się tacy , którzy stwierdzą , że reszta wieczności , to wcale nie tak długo ) - powiedział do przechodzącej właśnie mrówki .

Tak więc nasz zbój siedział obie na kamieniu , myśląc o wszystkim i o niczym . Choć wydawało mu się , że upłynęły wieki , to po zaledwie jednej ziemskiej godzinie stwierdził iż coś jest nie w porządku . Ostatnio dochodził do takiego wniosku dość często .
- Co to może być ? spytał sam siebie . Tak ciężko nad tym myślał aż zaczął się pocić . Nie mógł jednak odpowiedzieć na to pytanie . Zirytowany postanowił przespać się z tym problemem . I gdy chciał przyjąć najlepszą do wykonania tej czynności pozycję ( nieuświadomionych informuję , że chodzi o pozycję horyzontalną ) , doszedł do wniosku , że nie może tego zrobić gdyż już leży .
- Co jest do cholery ? Myślałem cały czas, że siedzę - zdziwił się i podrapał brudną od ziemi ręką po głowie . - Ugh - wyrwało mu się z ust , gdy próbował usiąść .
- Jeśli jeszcze do tego nie doszedłeś , to informuję cię , że znów jesteś żywy - powiedział ktoś znajomym głosem .
- Niech cię diabli - przywitał Śmierć były nieboszczyk rozmasowując zesztywniałe członki .
- Nie mam pojęcia , dlaczego jesteś taki zły . Przecież żyjesz ... znowu . Może humor poprawi ci to , że "na górze" postanowiono ci zrekompensować poniesione straty .
- Och ! Cudownie ! Czy to znaczy , że będę mógł dokopać Przeznaczeniu ?
- Co ??
- Taka rekompensata mogła by mnie zadowolić .
- Nie przesadzaj . Zostałam upoważniona do przekazania ci , że pod twoim domem , a raczej tym co z niego zostało , znajduje się niewielki skarb .
- Jak niewielki ? - zainteresował się Ghislain .
- Wystarczy , żebyś mógł zacząć wszystko od nowa .
Doskonale ! Czy mogłabyś jeszcze coś dla mnie zrobić ?
- Słucham .
- Nigdy więcej do mnie nie przychodź .
- Nie bądź dzieckiem . Każdy kiedyś musi umrzeć . Mogę ci jednak obiecać , że będę wpadać do ciebie od czasu do czasu na pogaduszki . Bardzo cię polubiłam - ostatnie słowa Śmierć wypowiedziała w irytująco ciepły sposób .
- Co ??!!
- To na razie - Ghislain usłyszał już tylko głos , bo Śmierć dosłownie rozpłynęła się w powietrzu .
Przez następne kilka minut trwał w bezruchu , próbując przetrawić to co powiedziała mu "ostateczna pocieszycielka" .
- O k***a - stęknął wreszcie i ruszył odkopać swój skarb, którym była mapa do Methoru.
Nord otworzył oczy przetarł je z wrażenia był w zupełnie innym miejscu nie było żadnej wyżej opisanej rzeczy, która mogłaby podpowiedzieć mu że to przed chwilą stało się naprawdę. Sam w końcu w to nie wierzył - Co za cholerny sen - mruknął sam do siebie i ruszył na południe.

IV "Decyzje i powołania"

W koszarach zebrała się narada. Po kilku dniach chaosu i zamieszania przyszedł czas na organizację. Ghislain został wybrany generałem wojsk, po wygranej bitwie licznymi stratami część wielbiła go i chwaliła, druga zaś część przeklinała za poległych bliskich. A jednak stało się w podzięce Ghislain otrzymał na własność wlości książęce oraz książęcy tytuł, po tylu latach mógł w końcu się ustatkować
I wtedy pojawiła się ona Agvera
- Kocham Cię Agvero ja to czuję w sobie i jeśli chcesz to za chwilę będę to wykrzykiwał przez to okienko niechaj każdy się dowie. * Powiedział szczęśliwy patrząc na nią uważnie. Kobieta spojrzała mu w oczy z odrobiną szaleństwa. * -Nie, nie trzeba, ważne, że teraz wiem to ja.. reszta może dowiedzieć się nieco później.. - * Nie mogła opisać tego co czuła... Podniecenie i szczęście jednocześnie, do tego też trochę strachu. Jednak co tam, obdarowała go czymś, o czym na pewno marzył. Dotknęła wargami Jego ust. Po chwili rozpoczęła pocałunek jakiego oboje pragnęli .* -A Ty mnie kochasz ? *Zapytał z delikatną nutką niepewności. Kobieta ukazała mu swoje białe kły i te słodkie uśmiechnięte usteczka. Pokiwała głową ryzykując praktycznie całe swoje życie, wszak zgodziła się na to szaleństwo i uczucie do mężczyzny. * - Tak.. - * Powiedziała niemal szeptem, wtulając się w Niego jak spragniony tego kocur. Mężczyzna przytulił ją, jednak zaraz poderwał się na równe nogi, dobiegł do okna i zaczął z radości przez nie krzyczeć* Kocham Agverę a ona Kocha mnie! * Z ulicy dało usłyszeć się nawet słowo gratuluję wykrzyczane od sąsiada, podbiegł znów do niej i znów namiętnie ją pocałował, zarówno on jak i ona tego chcieli, czuli to samo do siebie, iskrzyło między nimi do tego stopnia, że jak ktoś obok nich położył by suchą żerdź natychmiast stanęłaby w płomieniach, miłość do dzisiejszego wieczoru tak naprawdę nikt nie wiedział że istnieje. Tak wiele się zmieniło podczas dzisiejszego wieczoru. Wstał podszedł do komody, wyjął stare drewniane pudełko, niezwykle zakurzone ob dmuchał je podał swej ukochanej i jednoznacznie oczy mu błysnęły, a on po raz pierwszy tego wieczoru zapytał ją z największą wątpliwością jaka go ogarnęła* - Czy zechciałabyś, pozostać w moim życiu i sercu, czy chcesz być jego częścią Agvero czy zostaniesz moją żoną? *Łza spływała po jego policzku, a ona czekał na jej odpowiedź jak na wyrok kata . Gdy zadał jej pytanie, niemal nie przewróciła się z wrażenia, zacisnęła palce na pudełeczku. Po chwili jednak opamiętała się i otworzyła pudełeczko, chcąc dostrzec czy nie robi sobie z niej żartów. Kiedy upewniła się, że jednak mówi szczerą prawdę, podniosła wzrok na Niego. * -Tak Ghislainie, zostanę Twoją żoną. Chce być częścią Ciebie.. - * Powiedziała niemal uroczystym głosem, obdarowując go chyba najpiękniejszym uśmiechem jaki mógł zobaczyć.* Wspolnie z Agverą Ghislain miał dwie córki, Eileen oraz Sive na jego nieszczęście w momencie w którym myślał że wszytko wreszcie mu się ułoży pojawiła się Sheilie jego trzecia córka z namiętnego stosunku z przeszłości. Dar, albo prezent w zamian za darowanie życia kobiecie. Agvera zaakceptowała trzecią córkę i wspólnie zostali rodziną.

II Założenia, cechy charakterystyczne rodu.
Ród ten stanowi zwykłą rodzinę jest podstawową komórką życia społecznego oraz pierwszym, a zarazem najważniejszym - środowiskim wychowawczym dzieci. Jesteśmy również wspólnotą (w pełnym tego słowa znaczeniu) a jednocześnie modelem i normą dla wszelkich innych grup społecznych; tutaj mają miejsce pierwsze doświadczenia, które doznaje w rodzinie pierwszych uczuć emocjonalnych; właśnie w tutaj każdy z nas przyswaja sobie obowiązujące w społeczeństwie normy, wzorce oraz zasady współżycia, jak również zaczyna utożsamiać się z tym najbliższym otoczeniem, gdzie szuka miejsca dla siebie. Nasz ród stanowi naturalną wspólnotę, opierającą się na miłości i wyborze dwojga osób, które chcą dały innemu życiu oraz dopełniać się we wzajemnym uczuciu. Ród to trwały i wyłączny związek, tylko oparci na takiej więzi możemy dawać wszystkim swoim członkom tak ważne poczucie bezpieczeństwa i pewności jutra oraz świadomość, że są przez innych kochani. Jesteśmy nie tylko środowiskiem wychowawczym, lecz również najbliższym każdemu człowiekowi środowiskiem życia; jest ona najbliższą mu grupą, która wzbogaca jego życie oraz zaspokaja jego elementarne potrzeby: biologiczne, materialne, psychiczne, daje mu poczucie bezpieczeństwa, zadowolenia i wsparcie psychiczne i materialne.
III Opis typowego członka rodu, z wyszczególnieniem rasy, predyspozycji, charakterystycznych cech.

Typowym członkiem rodziny jest człowiek mający bezpośredni stosunek rodzinny z Ghislainem, Agverą bądź którymkolwiek z ich dzieci. Nie ma u nas najemników ani odmieńców jako ród chcemy jedynie stanowić rodzinę.
IV Opis włości rodu z wyszczególnieniem w jaki sposób ród zarabia na ich utrzymanie.

Dwór obejmował budynek mieszkalny właściciela oraz zabudowania gospodarcze. Podstawowymi sprzętami były ławy obiegające jadalnię, stoły, zydle (stołki) - wykonywane z drewna lipowego. Wyposażenie stanowiły też: kredens, almaria (szafa), sepst (skrzynia), kantor (sekretarz), apteczka. Meble były intarsjowane lub inkrustowane, bogato rzeźbione, malowane i okuwane. Na ścianach wisiały rodowe herby, bogato zdobiona broń oraz portrety członków rodu. Mimo dworu nie odnajdziemy tutaj żadnej służby ochronnej ani wartowniczej jest jedynie kucharz, sprzątaczka i członkowie rodziny. Poprostu zaciszny rodzinny kąt. Ród utrzymuje się głównie z winnic znajdujacych się we włościach książęcych oraz z wpływowego stanowiska politycznego Ghislaina Norda. Na biedę nie narzekają choć nie panoszą się ze swym bogactwem.
V Lista członków rodu:

Ghislain Nord (2),
Agvera Nord (102),
Sheilie Nord (31),
Sive Nord (151),
Sha`dia Nord (206),
Reminisce Nord (85),
Maedorix Nord (222).

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.administracjaug10.pun.pl www.wirtualnaeurowizja.pun.pl www.venuria.pun.pl www.cyanek.pun.pl www.zuzlowymenag08conquer.pun.pl